Kolejną starą i cenną linią męską w historii hodowli koni achał-tekińskich, a zarazem jedną z obecnie najrzadziej występujących, jest ród ogiera Everdy Teleke. Ten niewysoki, ale ekstremalnie typowy i urodziwy reproduktor, charakteryzował się dużym podobieństwem do swego słynnego dziadka Boinou, na którego był inbredowany w stopniu II - III. Ciemno-jeleniej maści ogier, urodził się w 1914 roku w Turkmenii jako syn Dovlet Ishana i klaczy o takim samym jak nasz bohater imieniu - Everdy Teleke, córki Boinou.
fot. z archiwum Ługowskiego Konnego Zawoda
Mimo bardzo wyrazistego i egzotycznego typu rasowego, Everdy Teleke nie był pozbawiony wad, a jedno z jego najlepiej zachowanych zdjęć (widoczne powyżej), prezentuje go w niezbyt fortunny sposób. Tak czy inaczej jego unikalne piękno, dzielność na torze i wspaniały rodowód, sprawiły że dostał szansę w hodowli, a w 1929 roku został zakupiony do Aszchabadzkiego Konnego Zawoda i uzupełnił tamtejszą kolekcję wybitnych reproduktorów. Jako samodzielna linia, ród ten figuruje dopiero w V tomie Księgi Stadnej wydanej w 1975 roku, ale pierwsze wzmianki o Everdy Teleke jako ewentualnym pretendencie do kontynuacji dziedzictwa Boinou i Dovlet Ishana, pojawiają się ponad 20 lat wcześniej, w IV tomie Księgi. Już w tamtym okresie zwracał na siebie uwagę wyróżniającym się potomstwem - wśród jego synów najjaśniej błyszczeli: Kara Kush, Mamed Amin, Dor Kush, Mele, Lachin, Ruslan, Teleke i Kizyl.
fot. z archiwum Ługowskiego Konnego Zawoda
Ale Everdy Teleke to nie tylko ogiery. Z jego licznych córek kilka założyło własne linie żeńskie. Mowa o Airmie, Atabai i Keik. Siwa Airma, której kariera matki stadnej rozkwitła w Kazachstanie, a dokładnie w Dżambulskim Konnym Zawodzie, była babką cenionego reproduktora Arsenala - kryjącego na ziemiach swoich przodków, w Turkmenii. Zapisana pod numerem 334 w III tomie Księgi Stadnej Murad, jest z kolei odpowiedzialna za to, że kilka pokoleń później, pojawiły się na świecie dwie doskonałe klacze - Melekush i Passiya - na stałe zapisane na kartach achał-tekińskiej historii dzięki swemu cennemu potomstwu. Inną zasłużoną córką Everdy Teleke jest klacz o imieniu Ene, która dała epokowego reproduktora Birguta - ojca wspaniałej trójki pełnego rodzeństwa, jakim byli: Derbi, Ovlak Sakar i kura znosząca złote jajka - Pobeda. Warto wspomnieć także wnuczkę ostatniej córki (Ezgermek) bohatera tego wpisu - siwą Yagyn, również wytypowaną na założycielkę własnej rodziny żeńskiej.
Wracając do głównego wątku, czyli męskiego dziedzictwa Everdy Teleke, to największy wpływ na zachowanie tej krwi w rasie mieli Mele oraz Kizyl. Do naszych czasów ród w prostej linii przetrwał tylko dzięki temu ostatniemu, choć jako jedyny ze swych pretendujących do objęcia tronu półbraci, był w całkowicie odmiennym typie niż jego egzotyczny, szlachetny ojciec. Był mocniejszy i cięższy, o wiele mniej wyrafinowany pod względem typu rasowego. Nie przeszkodziło mu to jednak finalnie zostać tak naprawdę jedynym spadkobiercą tego rodu. Co więcej, jeden z jego synów - Skak - stał się fundamentem kolejnej linii męskiej, choć istnieją spekulacje, że tak naprawdę pochodził on po Fakir Sulu, z którym łączy go uderzające podobieństwo. Historia Skaka będzie jednak opowieścią na odrębny wpis.
fot. z archiwum A. Klimuka
Chociaż zabezpieczenie linii przed wygaśnięciem przypisać można tylko Kizylowi, to warto wspomnieć o jednym z pierwszych synów Everdy Teleke, który nie miał zbyt wiele szczęścia i jego krew dość szybko zniknęła z rasy. Czarny jak smoła - co sugeruje zresztą jego imię - Kara Kush, przyszedł na świat w 1925 roku i został zarejestrowany w III tomie Księgi pod numerem 125. Był żywą kopią ojca, niestety także pod względem wad budowy, ale okazało się, że ma ogromny talent do ścigania się i na aszchabadzkim torze radził sobie wyśmienicie. Unikalny typ rasowy i sukcesy w gonitwach sprawiły, że stał się ulubieńcem Turkmenów. Jako pięciolatek poszedł w ślady ojca i trafił do stajni czołowej Aszchabadzkiego Konnego Zawoda, a po kilku latach został sprzedany do kołchozu im. M.I. Kalinina. Pośród jego potomstwa pewne nadzieje ulokowano w Kara Kunonie (nr 420) i Kara Kushu (nr 414), ale pierwszy z nich pokazał się głównie jako ojciec klaczy, a drugi co prawda doczekał się syna, ale niestety nie zasłużył się on niczym specjalnym i geny Kara Kusha rozpłynęły się w mrokach historii. Zostały po nim zdjęcia, dyplom z wystawy na której w 1940 roku został czempionem oraz wspomnienia - wybitny rosyjski hodowca Alexandr Klimuk stwierdził, że gdyby Kara Kush żył w naszych czasach, bez zawahania zdecydowałby się go użyć na swoich klaczach.
fot. z archiwum VNIIK
Rok młodszy od Kara Kusha, bo urodzony w 1926 roku, obiecujący ogier Mamed Amin, mimo dochowania się trzech uznanych do hodowli synów, nie przedłużył linii. Swą obecność zaznaczył jednak w żeńskiej części swojego potomstwa, w postaci córki o imieniu Mama Gezel. Ta gniada klacz przyszła na świat w 1942 roku w Aszchabadzkim Konnym Zawodzie i pochodziła od doskonałej i zasłużonej, późniejszej założycielki własnej rodziny - kl. Gezel, która dała rasie jednego z jej najwybitniejszych przedstawicieli, ogiera Gelishikli. Mama Gezel okazała się świetną "producentką" matek stadnych, jej córki dodały nowej jakości achał-tekińskiemu pogłowiu. Najstarsza z nich, Fergezel (po Fakir Sulu) przywieziona z Turkmenii do stadniny w Tiersku, dała w swej karierze 13 źrebiąt, w tym przepiękną czempionkę Fantaziyę (matkę doskonałej Feyi II), Fargonę, dzięki której cenne geny trafiły do USA oraz Fakiyę - matkę dwóch wybitnych reproduktorów - Dagestana i Turali. Kolejną córką Mama Gezel zasługującą na wzmiankę jest urodzona w 1954 roku, siwa Keshte (po Kir Sakar) - babka uznanego do hodowli og. Final. Rok od niej młodsza, jej pełna siostra Kaimak jest z kolei babką reproduktora Fosfora, syna wspomnianego wyżej Finala, przez co niósł on w sobie interesujący inbred na córkę Mamed Amina i Gezel. Według pewnych źródeł, Mamed Amin był także ojcem kl. Mantiya, matki Almaza, dzięki któremu odrodziła się linia Ela. Oficjalnie jednak o tej klaczy wiadomo tylko jak ma na imię oraz kiedy się urodziła, a pochodzenie jest nieznane.
fot. z archiwum VNIIK
Innym reproduktorem po Everdy Teleke, który nie doczekał się kontynuatorów swojego dorobku, ale za to pozostawił ślad w matkach, jest urodzony w 1929 roku, ciemno-jeleni Teleke. Jeden z jego wnuków, wyhodowany w turkmeńskim kołchozie "Lenin-Ely", a kryjący w Tierskim Konnym Zawodzie Taimaz, zostawił po sobie dwie wspaniałe córki. Mowa o wspomnianej kilka zdań wcześniej Fantazii, która tym samym niesie w swoim rodowodzie inbred na Everdy Teleke oraz o Dorbaital, matce dobrych klaczy w postaci: Dari (potomstwo w Europie i USA), Djulfy (matka reproduktora Kyrgi) i Djamal. Przedwcześnie padły Taimaz doczekał się również syna - zjawiskowego ogiera maści perlino o imieniu Karat. Został on jednak sprzedany w 1965 roku do niemieckiego cyrku i z jego potomstwa wyróżniła się jedynie wyżej już wspomniana Fakiya (kolejny inbred na Everdy Teleke) oraz ogier Kristall, po którym uzyskano tylko jedno źrebię, klaczkę.
fot. z archiwum VNIIK
Częściowe oczekiwania w temacie podtrzymania wyjściowej linii Everdy Teleke, spełnił jego zjawiskowy syn, reproduktor Mele. Ten jeleniej maści ogier urodził się w 1928 roku w Turkmenii. Zarejestrowany został w III tomie Księgi Stadnej pod numerem 028, w osobnym dziale przeznaczonym dla koni z udziałem obcej krwi, zazwyczaj pełnej krwi angielskiej. Według tego zapisu Mele pochodził od klaczy Anna, córki folbluta Galakhada i klaczy achał-tekińskiej. Jednak zapis w dokumentacji hodowlanej Aszchabadzkiego Konnego Zawoda, gdzie Mele trafił w 1934 roku oraz świadectwo Vladimira Shamboranta mówią o tym, że ogier ten nie posiadał żadnego dolewu krwi innej rasy, a jego matką była klacz achał-tekińska o imieniu Oraz Mukhomed Khan. Mele, którego imię w języku turkmeńskim oznacza tyle co "złoty" i ma bezpośredni związek z jego umaszczeniem, wprawiał w zachwyt każdego, kto go zobaczył. Jego egzotyczny wdzięk i dumna sylwetka zamknięta w długich liniach były inspiracją dla artystów, którzy chętnie przenosili jego charaktesrytyczny wizerunek na płótno. Mimo że ogier posiadał wady typowe dla potomstwa Everdy Teleke, czyli między innymi miękką linia górna czy krótkie kończyny, to jego majestatyczna uroda sprawiała, że te niedostatki schodziły na dalszy plan. Mele został doceniony na słynnej, wszechrosyjskiej wystawie hodowlanej, na której w 1939 roku otrzymał tytuł czempiona rasy. Nawet na bardzo słabej jakości materiałach wideo z tego wydarzenia, które zachowały się do naszych czasów widać, jak nieziemsko piękny i temperamentny był to koń. Pod siodłem był trudny, miał skłonności do dynamicznego dębowania, a bardzo liche owłosienie grzywy, typowe dla koni z tej linii, utrudniały utrzymanie się na nim podczas tych niesubordynacji. Zawsze więc, wtedy gdy dosiadał go człowiek, Mele nosił na szyi pasek, który był jakimś ratunkiem dla przebywającego na jego grzbiecie delikwenta.
fot. z archiwum VNIIK
Ale oprócz Akbelka i jego trzech synów, ich dziadek Alvan dał trzy inne reproduktory, które przekazały swoje geny dalej. Jednym z nich jest turkmeńskiej hodowli Atbasar, który nigdy nie został oficjalnie uznany, ale wśród jego
synów znalazł się olśniewającej urody, pięknie malowany kary Azan.
Urodzony w 1989 roku w stadninie Komsomoł ogier, został sprowadzony do Francji
w roku 2000. Część z jego potomstwa przyszła na świat już po jego
śmierci, w wyniku inseminacji matek mrożonym nasieniem pobranym
wcześniej. Niestety jak do tej pory, nie ma po nim wnuków, jego trzej synowie galopują po tym świecie bezpotomnie. Jest też Shagirt, kolejny wychowanek turkmeńskiej pustyni, którego ściągnięto do Uzbekistanu - urodziły sie po nim trzy ogiery, ale niewiadomo czy kiedykolwiek pojawią się po nich źrebięta. Kolejnym "Alvanem" jest bardzo skromnie wykorzystany Godjar, kryjący w Turkmenistanie. Z czwórki jego potomstwa, siwy, charyzmatyczny Shayol trafił w 2005 roku do Rosji i był reproduktorem głównie w nieistniejącej już stadninie "Akhalt-Service". To tam urodził sie po nim ogier Salimrashid, jednak dał tylko kilka córek, po czym został wykastrowany. Przez jeden sezon Shayol krył w wyścigowej hodowli V.I. Sirotenko i wygląda na to, że właśnie tam doczekano się po nim następcy. Jego kasztanowaty syn Fokus rozpoczął karierę hodowlaną w 2014 roku i w macierzystej stadninie dorasta po nim ciekawa młodzież. Podsumowując, choć mało liczna, to jednak linia Everdy Teleke ma się dobrze i wydaje się, że jej losy nie są zagrożone, a hodowcy będą kultywować ten rzadki, stary i wartościowy ród.
Woow :O. Dzięki za wpisy - nie nadążam czytać.
OdpowiedzUsuńAle nieśmiało czekam na linię Posmana :D.
I Atabai to linia żeńska moich tekińców :D.
OdpowiedzUsuńJeszcze zacznę żałować kastracji - ale tak im sie dużo wygodniej żyje :).