Jacek i Dalia zaprowadzili nas na padok, gdzie w oddali pasły się cztery Złotka. Początkowo uniosły głowy z zainteresowaniem, wyraźnie zaciekawione liczbą ludzi na ich terenie. Wystarczyło, żeby Jacek zagwizdał i podążyły w naszym kierunku.
Margire i Osman Guli
Najbardziej towarzyska od początku okazała się Margire, zwana Maleństwem, która skradła moje serce całkowicie! Dała nam do zrozumienia, że skoro przyjechaliśmy, to należy jej się solidna dawka głaskania i drapania, przy którym pokazała jaka jest giętka, wyginając szyję na wszystkie strony z zadowolenia.
"Tutaj trzeba drapać" - Margire, Dalia i mój brat-niewolnik ;-)
"Tak mi dobrze, tak mi rób" ;-)
Melesugun i Osman Guli na początku zajmowały się tylko trawą, jakby chciały przekazać, że dorosłym babom nie pasują takie zachowania, ale później przetransportowały się blisko nas.
Melesugun
Osman Guli
Ja z Margire
Gelshah
Gospodarze oraz wyraźnie zadowolona Margire z moim bratem ;-)
Gelshah nie od razu trzymał się tak blisko. Początkowo był dość nieufny, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że nie zjadamy koni w całości i jeszcze można nas wykorzystać do głaskania. Oprócz tego, jak to prawdziwy mężczyzna, okazał się niezłym podrywaczem, muskając mnie po nodze, całując w szyję albo targając mi włosy.
"Dawaj buziaka!" :-P
Osman Guli i Melesugun
Dziewczyny w komplecie
Wizyta była krótka, ale niezapomniana. Niestety trudno było mi się skupić na kliku rzeczach jednocześnie, więc zdjęcia są jakie są. Bardziej na zasadzie, żeby była jakakolwiek dokumentacja. Warunki do zdjęć dla mojego ciemnego obiektywu były trudne, w dodatku mając konie tuż pod nosem, które chodziły za mną krok w krok, ciężko było robić zdjęcie za pomocą tele. Ale następnym razem obiecuję poprawę! :-)
Dziękujemy za towarzystwo i mile spędzony czas!
Zapraszam ponownie - jak najszybciej i na dłużej :-)
OdpowiedzUsuńPostaram się na początku sierpnia :-)
OdpowiedzUsuń