niedziela, 29 lipca 2012

Dziemiany, 20.07.2012 r.

Ponad tydzień temu miałam okazję odwiedzić największą hodowlę achał-tekińską w Polsce. Mowa oczywiście o Dziemianach. Podobnie jak w przypadku Boskiej Woli była to wizyta krótka, bo jednodniowa, ale w zupełności wystarczająca, żeby całkowicie zauroczyć się tym pięknym miejscem. Co prawda pogoda była kapryśna, słońca mało, ale wspaniała atmosfera wynagradzała niedostatki aury. ;-) Z tego miejsca gorąco pozdrawiam i dziękuję za mile spędzony czas, panu Marcinowi, pani Mariannie i całej wspaniałej ekipie Pegaza.

Wjeżdżając na teren stajni, już z pewnej odległości można było dostrzec dwie złote sylwetki skubiące trawę na pastwisku - Gamaiun Nemo i jej córka po Dartgynie Geli, która jest pierwszą klaczką achał-tekińską wyhodowaną w naszym kraju.

Gamaiun z córką, widok z okna pokoju :-)

Gamaiun wygląda kwitnąco, podobnie jak mała, która zachwyca urodą, typem i maścią. Mamę i córkę fotografowałam przy pochmurnym niebie, mżącym co chwilę deszczu, więc nie były to wymarzone warunki do zdjęć, jednak nawet przy niesprzyjającej pogodzie widać jak piękne są obie panie.

aparat lekko odmówił współpracy na deszczu ;-)

jeżeli dobrze zapamiętałam imię: Dżamila-Aida, 2012, (Dartgyn Geli - Gamaiun Nemo)

Mała, w sumie już nie taka mała, bo ma cztery miesiące, jest bardzo odważna, ciekawska i do mamy przychodzi tylko na stołówkę, a tak, sama zwiedza pastwisko, rozrabia i zaczepia konie z sąsiedniego padoku.

Gamaiun była bardzo dobrą modelką i cierpliwie pozowała przed obiektywem:




Gamaiun Nemo, 2005 (Asman - Giliana)

Później zaprezentowane zostały ogiery pod siodłem - Somah Geli i Samurai-Shah, które nic sobie nie robiły z padającego co chwilę deszczu. Somah bardzo przypomina mi Pursata, zwłaszcza z umaszczenia. Jest przykładem konia łączącego w sobie urodę, dzielność i dobrą głowę. Rusza się miękko jak kot, skacze jak gumowa piłeczka i myśli o tym, co robi, czego dowód dał na parkurze, ratując sytuację na przeszkodzie. Widać było również, że skupia się przede wszystkim na jeźdźcu, mimo że dookoła były inne konie.

 Pan Przystojniak - Somah Geli, 2007 (Momm - Stella)

Somah w lekkim słońcu, które nie było nam zbyt łaskawe tego dnia ;-)

pod Danielą Kuczkowską

Chwilę przed tym jak zarżał do koni - jedyny moment, w którym pokazał, że interesuje go coś oprócz jeźdźca






Po treningu Somaha, a w oczekiwaniu na Samuraia, zaglądałam w różne kąty stajni i obejrzałam wszystkie konie - imponująca rozpiętość ras, maści i wielkości, trafiając również na Melegezel Aleksandry Mandreli, która przyjechała do Dziemian na krycie. W przyszłym roku prawdopodobnie (bo nie było jeszcze wiadomo czy jest źrebna) przyjdzie na świat drugi jej potomek po Somahu (oby mniej malowany ;-P).

Melegezel, 2004 (Zahmet - Malka)




Samuraia oglądałam na lonży i pod siodłem, już w strugach deszczu. Oprócz tego, że niesamowicie łapie za oko, przepięknie się rusza.

Samurai Shah, 2009 (Saivan - Maigul-Shah)


Na zdjęcia załapał się jeszcze roczny Sabantui, pierwszy w Polsce koń achał-tekiński pochodzący ze skojarzenia dwóch koni tej rasy już na terenie naszego kraju. Gniady, pięknie zbudowany ogierek, jest niezwykle towarzyski, ciekawski, bez przerwy "męcząc" zaczepkami swojego kompana z padoku - najstarszego w Pegazie, zasłużonego sportowo wielkopolskiego Gulemana.

Sabantui, 2011 (Somah Geli - Gamaiun Nemo)

diabelskie oko :-)




 :-P

Tuż przed wyjazdem udało mi się ustrzelić jeszcze Gazelkę wietrzącą się na lonżowniku:



urodzona modelka ;-)

Nie mogę doczekać się następnej wizyty! Tylko dlaczego tak daleko do ciebie, Pegazie? ;-)

1 komentarz:

  1. Zapraszam na moją stronę gdzie również są zdjęcia tych pięknych koni :) https://www.facebook.com/MagdaMajchrowiczPhotography

    OdpowiedzUsuń