niedziela, 5 maja 2013

Boska Wola - 04/05/2013

Nieczęsto zdarza się móc zobaczyć końską rodzinę funkcjonującą w warunkach stajennych. Dla mnie było to pierwsze zetknięcie z takim zjawiskiem i pewnie na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Bo co może być piękniejszego niż widok wyluzowanych kobył ze źrebiętami przy cycku doglądanych przez dumnego ogiera, a wszystko to na ogrodzonym pastwisku w cywilizowanym gospodarstwie, a nie na jakiejś tam dziczy. ;-)

 Melesugun i odpoczywający Mijan

Tym właśnie stoi Boska Wola i niezmiernie się cieszę, że byłam, zobaczyłam i pozytywnie naładowałam akumulatory. Pogoda była daleka od ideału, ale na szczęście obyło się bez deszczu. Niestety mój wysłużony aparat kiepsko sobie radzi przy takiej aurze (zresztą tak jak poprzednio) i żałuję, że nie było słońca i błękitnego nieba (wymagania! ;-D), bo zdjęcia wyszłyby o wiele lepiej, ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba polubić, co się ma. ;-)

 Melesugun z resztkami zimowej sierści ;-)

Już z daleka widać było pasące się klacze i dwie ledwo wystające znad trawy beżowe kulki zażywające siesty. Pana i władcy haremu w pierwszej chwili nie zaobserwowałam, ale okazało się, że okupował teren przy wiacie i widząc gości, nie omieszkał poprowadzić nas, razem z Gospodarzami na pastwisko.

 Gelshah

Pierwsza zwróciła na nas uwagę Melesugun, chwilę potem reszta pań, a maluchy wstały. Knedlik od razu zakomunikował kobyłom swoją obecność, robiąc małe zamieszanie w stadzie, ogłaszając wszem i wobec, że on jest już gotowy kolejny raz zostać ojcem. :-)


Wszystkie na razie mają go głęboko w poważaniu, najważniejsze są źrebaki i trawa, a w przypadku nierozpakowanej jeszcze Margire - święty spokój i trawa. W/w dama oczywiście od razu domagała się atencji i drapania/głaskania.

Gwiazdą, a w zasadzie gwiazdorem dnia został jednak najstarszy z najmłodszych - Ostowar:



 Zbyt dużo do czynienia ze źrebiętami nie miałam, więc wrażenie jakie na mnie wywarł ten mały rozbójnik, było powalające. 

  dobry dżins nie jest zły

 

Nie dość, że przepiękny i absolutnie rozczulający (wzruszają mnie wszystkie małe koniki, pieski, krówki i owieczki :-P), to jeszcze niesamowicie kontaktowy, lgnący do człowieka, zaczepny i odważny. 

 Osman Guli i Ostowar



 "tak mi dobrze, tak mi rób!" :-D 

Uwielbia drapanie po kłębie, minki jakie przy tym robi są już prawie godne znanej z rozbudowanej mimiki ciotki Margire. 

 Mijan

 ogon mamy? a czemu nie? :-)

Drugi maluch, nieco młodszy Mijan jeszcze nie jest taki hop do przodu, trzyma się blisko mamy i jest dość nieufny, ale pewnie szybko to nadrobi.

 Mijan w całej okazałości

 "jeszcze nie zawsze trafiam tam, gdzie trzeba" ;-)

Obaj są jeleniej maści, z uroczymi ciemnymi pręgami przez grzbiet, ale Mijan wyróżnia się rybim okiem, a malowany jest podobnie jak matka. 


 Melesugun i Mijan oraz zgrabne pośladki Margire ;-)

Z kolei Ostowar ma cudownem ciemne "skrzydła", a w zasadzie na razie skrzydełka - po obu stronach kłębu. 

 Osman Guli i Ostowar

Ciekawość mnie zżera co też nosi w brzuchu Margire, ale pewnie coś równie niezwykłego jak pozostała dwójka.

Z tego miejsca gorąco pozdrawiam Dalię i Jacka, dziękuję za gościnę i do zobaczenia w składzie tym razem 7-konnym. :-)

 :-)

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie ta fotorelacja mogłaby się nie kończyć! Ostowar jest cudny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj jest więcej zdjęć: http://s218.photobucket.com/user/Pursat/library/Boska_Wola_2013 :)

    OdpowiedzUsuń