Strony

niedziela, 3 lutego 2019

Linia męska og. Mele Kush

Mele Kush. "Złoty ptak". Dosłownie i w przenośni.

Mele Kush
fot. z archiwum Muzeum Hodowli Koni przy Akademii Rolniczej im. K. Timiriazeva w Moskwie

Linia tego przecudnej urody ogiera jest najstarszą, funkcjonującą linią męską w hodowli koni achał-tekińskich. Została wyodrębniona z linii Boinou w toku badań nad III tomem Księgi Stadnej, które trwały w latach 1938-1941 i zakończyły się utworzeniem pierwszego z prawdziwego zdarzenia, wydanego drukiem egzemplarza. Wystarczyło zatem, zaledwie około 15 lat od scharakteryzowania pierwszych rodów męskich, by narodziła się nowa dynastia i została wprowadzona do rasy nowa jakość. Jakość, która istnieje po dziś dzień.

Imię Mele Kusha jest nieprzypadkowe. Ogier wyróżniał się maścią o delikatnej sierści mieniącej się żywym złotem oraz powalającym, wyrafinowanym typem, który niewątpliwie odziedziczył po swym słynnym ojcu. Mele Kush przyszedł na świat w 1909 roku, jako ostatni syn legendarnego Boinou, urodzony już po śmierci ojca, który padł jesienią 1908 roku. Matką była klacz Oraz Niyaz Karadashli, która wsławiła się również tym, że dała matkę innego słynnego ogiera, założyciela własnej linii og. Toporbai.

Mele Kush ur. 1909 (2a Boinou - Oraz Niyaz Karadashli)
fot. z archiwum A. Klimuka

Co do hodowcy Mele Kusha, zdania są podzielone i istnieją dwie wersje - jedna, że urodził się u Tanry Kuli Katy, który wyhodował także Boinou, a druga, widniejąca w zapiskach Zakaspijskiego Stada Ogierów, podaje nazwisko Nazar Mamedova. Ogier robił wrażenie na wszystkich. Jego głowa była szczytem doskonałości i piękna, mówiono że w jego sylwetce nie ma najmniejszego przypadkowego elementu, wszystko zgrywa się w elegancką całość. Nasz bohater, podobnie jak jego ojciec, był ulubieńcem Turkmenów i kopią równie wielbionego Boinou, za wyjątkiem "miękkiego" grzbietu odziedziczonego po matce i większej niż u ojca głębokości w klatce piersiowej. Charakterystyczna góra Mele Kusha znana była wszystkim i na Turkmenach ta wada nie robiła żadnego wrażenia. Zwykli nawet mówić Rosjanom, którzy dziwili się jak można dosiadać konia z takimi plecami: "nie wiemy jak u was, ale u nas jeszcze nie zdarzyło, żeby jakiś jeździec spadł z powodu grzbietu" oraz że "na takim grzbiecie świetnie trzyma się siodło".

Mele Kush w 1923 roku na pokazie w Moskwie
fot. z archiwum A. Klimuka

Jak na konia turkmeńskiego przystało, Mele Kush intensywnie brał udział w gonitwach i jego kariera była pełna sukcesów. Turkmeni darzyli go takim uwielbieniem, że gdy pojawiał się na miejscowych wyścigach, nawet nie musiał brać w nich udziału, a już dostawał nagrody honorowe. Zapewne, świetnie radziłby sobie na torze tak czy owak, ale okazało się, że podawano mu doping w postaci preparatu opium i najprawdopodobniej miało to wpływ na jego płodność - dość późno doczekał się pierwszego potomstwa. 

Biegał do wieku 5 lat i w 1914 roku został zakupiony, podobnie jak Boinou, do Zakaspijskiego Stada Ogierów za kwotę 700 rubli. Był bardzo popularnym reproduktorem i hodowców nie odstraszała nawet bardzo wysoka w tamtych czasach cena stanówki - 10 rubli. W kryciu podobno był bardzo kapryśny - nie chciał kryć wszystkich klaczy, a szczególnie upodobał sobie klacze ciemnych maści i raczej młodsze niż stare. Spośród jego synów należy wspomnieć o czterech, którzy wyróżnili się najbardziej, byli to: Bairam Kosse, Mele Ker, Suncheli i Tuili.

Bairam Kosse ur. 1923 (175 Mele Kush - Kaib Karadashli)
fot. K. Gorelov

Złoto-gniady Bairam Kosse, znany również pod imieniem Mele Kush II, urodził się w 1923 roku, od kl. Kaib Karadashli, która dała również świetną Inglis Kurro - matkę słynnego Dor Bairama. Ogier ten pokazał się głównie jako ojciec dobrych klaczy, chociaż uznano po nim do hodowli także dwóch synów, którzy jednak nie odegrali żadnej znaczącej roli. To po Bairam Kosse są tak cenne matki jak Barokko (od Ere) i Bela (od Bibi Gul). Pierwsza z nich jest prababką Absenta (jego matka Bakkara wywodzi się od niej w prostej linii), a druga - również prababką doskonałego Kaplana, który założył swój ród. Inny syn Mele Kusha, Suncheli urodzony w 1925 roku, od klaczy achał-tekińskiej nieznanego pochodzenia wsławił się głównie ogierem Chumuch, który z kolei zostawił kolejnego założyciela własnej linii - Sapar Khana (jemu będzie poświęcony osobny wpis). Ciemno-jeleniej maści Tuili, który przyszedł na świat w 1930 roku okazał się przede wszystkim ojcem dobrych klaczy. Natomiast największy wpływ na dalsze losy linii miał kary Mele Ker, urodzony w 1925 roku i to on przedłużył ród Mele Kusha.

Teze ur. 1938 (172 Mele Ker - Mele Chekil)
fot. z archiwum VNIIK

Mele Ker dał dwóch uznanych synów, z czego tylko jeden okazał się wartościowym reproduktorem. Mowa o Teze, maści perlino, urodzonym w 1938 roku w kołchozie "Teze Durmysh". Był niedużym (158 cm), ale dzielnym i bardzo urodziwym przedstawicielem rasy. Ścigał się na torach w Aszchabadzie, Taszkencie i Moskwie, wygrywając między innymi taszkenckie Derby, ostatnie starty zaliczając w wieku 8 lat! W swoim czasie M. Belonogov opisywał Teze jako ogiera bardzo podobnego do Mele Kusha i potencjalnego kontynuatora rodu. Nie mylił się...

Teze i Davlat Khodjibaev
fot. A. Shtorkh

W swoim rodowodzie Teze niósł inbred na Mele Kusha, bowiem jego matka, kl. Mele Chekil była jego wnuczką po kądzieli. Charakterystycznie umaszczony ogier jest znany również z występów w cyrku pod słynnym turkmeńskim artystą Davlatem Khodjibaevem. Ogier zostawił po sobie zaledwie kilka sztuk potomstwa, ale nawet w tak skromnej stawce znalazł się jego następca, co było prawdziwym cudem, gdyż już w V i VI tomie Księgi Stadnej, przedstawicieli linii Mele Kusha (a także pochodzącego od niego Sapar Khana) można było liczyć na palcach jednej ręki...

Telekush ur. 1954 (594 Teze - 1314 Panama (Mamali))
fot. z archiwum VNIIK

W 1974 roku w jednym z turkmeńskich kołchozów (kołchoz im. Kirova) odkryto syna Teze, og. Telekush, urodzonego w 1954 roku, będącym więc w już dość zaawansowanym wieku. Był on inbredowany na Mele Kera i co za tym, także na Mele Kusha. Jego matka Panama pochodziła po pozostającym w cieniu synu Mele Kera - og. Morchi. U hodowców pojawiła się wtedy słaba nadzieja na ocalenie wygasającej linii Mele Kusha oraz nadanie jej nowego blasku. Do tego celu potrzeba było jednak użyć ogiera na klaczach stadnych najwyższej jakości. Niestety władze kołchozu kategorycznie odmówiły sprzedaży Telekusha, więc ogiera praktycznie wykradziono i trafił jako reproduktor do oddziału hodowlanego kołchozu "40 lat TSSR". Po dwóch latach dość ograniczonego wykorzystania w tamtejszej hodowli, udało się Telekusha umieścić w stadninie Komsomoł. Tam zostawił syna, który okazał się jego następcą.

Telekush II ur. 1978 (818 Telekush - 1243 Kachakhchi)
fot. z archiwum VNIIK

A tym kolejnym pokoleniem, które uchroniło linię od zapomnienia był Telekush II. Gniady ogier przyszedł na świat w 1978 roku, co miało symboliczny wydźwięk, ponieważ w tym samym roku padł jego ojciec. Syn prezentował znacznie lepszy typ i eksterier, był także wyższy, potężniejszy i o wiele lepiej sprawdził się na torze wyścigowym. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, gdy spojrzymy na żeńską stronę rodowodu tego ogiera. Na partnerkę dla Telekusha seniora wybrano Kachakhchi, jedną z najlepszych klaczy w Komsomole, a myślę, że śmiało można powiedzieć, że i jedną z najlepszych w historii rasy. Kachakhchi była przede wszystkim matką doskonałych reproduktorów, dała tak cenne konie jak: Garagunon, Garazat, Gerden czy Melekush. Telekush II był jednym z ostatnich jej źrebiąt i jedynym pochodzącym z linii Mele Kusha. Połączenie tych dwóch koni okazało się trafne, bo wzięty do hodowli Telekush II, zostawił 55 sztuk zarejestrowanego potomstwa, w tym aż sześciu uznanych synów, co w porównaniu do dotychczasowego, skromnego dorobku ogierów z tej linii, jest bogactwem urodzaju.

Taran ur. 1987 (1014 Telekush II - 1795 Kelkush)
fot. z archiwum O. Roesslera

Najstarszy ze stawki wartościowych synów Telekusha II był Taran, ogier maści gniadej, urodzony w 1987 roku, w stadninie Komsomoł, od klaczy Kelkush (po Angar). Za sprawą matki jest półbratem kryjącego niegdyś w Polsce Pelkhana. Taran dochował się kilkunastu źrebiąt i praktycznie wszystkie, poza jego pierwszą córką i pierwszym synem, którzy urodzili się w Uzbekistanie, przyszły na świat w Niemczech, dokąd został sprzedany w 1999 roku. Większość jego potomstwa to klaczki, nie doczekał się niestety równie klasowego syna, a najbardziej znanym jego potomkiem jest kara Atija (od Alpara), startująca z powodzeniem w rajdach długodystansowych. Sam Taran padł w ubiegłym roku, przeżywając zacne 31 lat.

Tedjen ur. 1990 (1014 Telekush II - 1957 Dush)
fot. z archiwum VNIIK

W roku 1990 przyszedł na świat ciemno-gniady Tedjen. Urodził się w tej samej stadninie co Taran, od klaczy Dush, która w swoim rodowodzie miała takie imiona jak: Dorsekil, Kambar czy Kaplan. Dość szybko został sprzedany do Kazachstanu i najwięcej źrebiąt zostawił w Ługowskim Konnym Zawodzie, został też użyty w kilku mniejszych hodowlach. Jak na razie niestety, doczekał się tylko dwóch wnuków - jego synowie Tamerlan i Tumar, użyci u prywatnych hodowców, dali po jednym ogierku. Czy okażą się oni godni dziedzictwa swoich przodków? Na razie nie wiadomo...

Tyllanur ur. 1990 (1014 Telekush II - 2108 Aisulu)
fot. z archiwum VNIIK

Z tego samego rocznika, co Tedjen pochodził kolejny z synów Telekusha II, czyli ciemno-gniady Tyllanur, który został swego czasu ogłoszony przez Alexandra Klimuka, najbardziej rokującym przedstawicielem linii Mele Kusha. On również urodził się w Komsomole, a jego matką była kl. Aisulu, córka Kemala, a wnuczka Kaplana oraz Angara. Tyllanur został użyty w hodowli późno - jego pierwsze źrebięta pojawiły się na świecie, gdy ogier miał 8 lat. Wśród nich była klacz Bezegli (od Beini), cenna matka stadna. W sumie ogier dochował się niestety tylko pięciu źrebiąt i padł w 2002 roku, ale w tej maleńkiej grupie pojawił się prawdziwy brylant w postaci olśniewającego ogierka o imieniu Tyllagush II.

Tolkun ur. 1991 (1014 Telekush II - 1912 Galamgash)
fot. z archiwum VNIIK

Swoich następców dochowali się także urodzeni w 1991 roku - Tolkun i Toreli. Pierwszy z nich to rosły (163 cm w kłębie) i urodziwy, ciemno-gniady syn kl. Galamgash (po Gindukush), pochodzący z Turkmenistanu. Zostawił tylko dwa źrebaki - klaczkę i ogierka o imieniu Turkmentai, którego wykorzystano w hodowli w Rosji.

Toreli ur. 1991 (1014 Telekush II - 2058 Sergi)
fot. z archiwum VNIIK

Gniady Toreli natomiast, urodzony w stadninie Komsomoł, syn kl. Sergi (po Sektor), został sprzedany do Uzbekistanu i tam dał kilka źrebiąt, w tym najbardziej obiecującego og. Tadjmakhal. I znów losy tego starego rodu zawisły na cienkiej nitce, kontynuacja linii stała pod znakiem zapytania w obliczu bardzo skromnej liczby męskich przedstawicieli, którzy dopiero mieli dostać szansę, aby się wykazać.

Najlepszy syn Tyllanura, złoto-jeleni Tyllagush urodził się w 2000 roku w Turkmenistanie, od kl. Sergi - córki jednego z niewielu synów znanego Vatanchi, ogiera Vepali i wnuczki wspaniałej matki stadnej Sabyrli. Tyllagush imponował typem rasowym i miał w sobie to charakterystyczne "coś", co sprawiało, że trudno było oderwać od niego wzrok. Zachwyt budziła jego uroda, złota, lśniąca sierść i mocna budowa (165-165-187-20 cm). Chociaż był potężniejszy, to jednak mocno przypominał swojego słynnego przodka Mele Kusha. 

Tyllagush II ur. 2000 (1291 Tyllanur - Sergi (Saikhally))
fot. A. Baboev

Ogier zostawił po sobie skromną ilość potomstwa. Jego pierwsze źrebię i zarazem pierwszy syn, urodził się w 2006 roku, po sprzedaży Tyllagusha do Rosji. Był to ogierek Talisman (od Altyngozel), ale do tej pory nie odegrał on żadnej roli w hodowli. Po Tyllagushu w sumie urodziły się cztery ogierki i cztery klaczki i tego wyniku już nie poprawi, gdyż odszedł na wiecznie zielone pastwiska w 2012 roku. Wszystkie źrebięta z wyjątkiem Talismana, przyszły na świat w nieistniejącej już rosyjskiej stadninie Gurtbil. Na następcę ojca wyrasta piękny Bartang maści perlino (od Bagira), który należy obecnie do stadniny Shakh Teke i tam też dorasta jego potomstwo, wśród nich jest kilka obiecujących ogierków. Pozostali synowie Tyllagusha również poszli w świat, ale nic nie wiadomo o ich ewentualnym potomstwie.

Bartang ur. 2011 (1717 Tyllagush II - 3240 Bagira (Gulpasyl))
fot. z archiwum stadniny Shakh Teke

Rodowód Bartanga urodzonego w 2011 roku, jest oparty na turkmeńskiej krwi. Jego matka, podobnie jak i wspaniały ojciec, także została importowana z Turkmenistanu. Bagira urodziła się stadninie im. Niyazova w Aszchabadzie, czyli słynnej stajni prezydenckiej i pochodziła po rodzicach wyhodowanych w stadninie Komsomoł, była wnuczką cennych reproduktorów - Kervena i Polotli. Sam Bartang jest ogierem niedużym, nie odziedziczył niestety po ojcu wzrostu, ale nadrabia te braki urodą i typem, które to cechy mocno przekazuje potomstwu. Doczekał się póki co siedmiu źrebiąt, w tym czterech synów. Najstarszy, niespełna czteroletni jeleni Ganimed Shakh wydaje się być godnym następcą ojca i prawdopodobnie w tym roku urodzą się po nim pierwsze źrebaki, a w kolejce czekają jego również bardzo interesujący półbracia.

Turkmentai ur. 2000 (1289 Tolkun - Kulche)
fot. z archiwum stadniny Gurtbil

Wracając do potomków wspomnianych wcześniej Tolkuna i Toreli - ogierów Turkmentai i Tadjmakhal, to pierwszy z nich, tak jak Tyllagush był reproduktorem głównie w stadninie Gurtbil, gdzie zostawił 11 z 13 swoich źrebiąt. Sporo łączyło go ze stajennym kolegą, bowiem Turkmentai również zachwycał urodą, wyróżniał się wzrostem (167 cm w kłębie), został importowany z Turkmenistanu i miał podobnie skonstruowany rodowód. Obaj z Tyllagushem byli wnukami Telekusha II ze strony ojca oraz wnukami Vatanchi ze strony matki, pochodzili od klaczy urodzonych w stajni prezydenckiej. Turkmentai dawał głównie klacze, ma tylko czterech synów, z których zaledwie jeden został użyty w hodowli i może pochwalić się jedną córką.

Tadjmakhal ur. 2001 (1713 Toreli - 3752 Mushtari)
fot. A. Baboev

Z kolei syn Toreli, jeleni Tadjmakhal zostawił ośmiu synów, ale o ich karierach hodowlanych nic mi nie wiadomo. Ogier prezentuje mocną sylwetkę przy wysokim wzroście (165 cm), dobrym typie rasowym i złotym umaszczeniu. Urodził się w 2001 roku w Uzbekistanie, od kl. Mushtari, córki świetnego skoczka Arslana (po Abdulrakhman) i stamtąd cztery lata później trafił do Kazachstanu, gdzie w znanej stadninie Dacor rozpoczął obowiązki reproduktora. Jednak raczej nie spełnił oczekiwań nowych właścicieli, gdyż nie zostało po nim w stadninie ani jedno źrebię.

W ten sposób ciężar legendarnego dziedzictwa Mele Kusha spoczął na grzbiecie opisanego wyżej Bartanga. To on i jego synowie świecą w tej chwili największym blaskiem w tej linii męskiej, choć niewykluczone, że w którymś z innych odgałęzień zalśni jeszcze jakaś gwiazda. Póki co, należy się cieszyć, że rodzą się kolejni spadkobiercy tej wspaniałej historii, chociaż niejednokrotnie losy linii wisiały na włosku. Trzymam kciuki, by ta cenna krew krążyła jak najdłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz